feniks_ciapek pisze: ↑24 lut 2020, 09:06
Trybu solo jeszcze nie próbowałem. Mówisz, że warto?
Myślę, że warto, choćby dla samej różnicy w odczuwaniu gry. Widzę tu pewne analogie z wykreślanką Welcome To, a raczej z jej trybem solo. Tam masz karty architektów, które wraz ze zwiększaniem poziomu trudności zmieniają wartości punktowe poszczególnych kart uzyskiwanych przez bota. To powoduje, że w zależności od przeciwnika zaczynasz przede wszystkim patrzeć których kart mu nie dawać, a swoje plany realizować niejako przy okazji. Podobnie jest tutaj. Jeśli popuścisz Mr. Nightmare'owi
to nie będzie co zbierać. Trzeba mu podkradać konkretne okruchy, żeby nie poszalał i nie odjechał swoim pociągiem. Im wyższy poziom, tym balans przenosi się na inne kolory i na co innego trzeba zwracać uwagę. Gra jest bardzo wymagająca i niezwykle ciasna. Trochę pograłem, ale wolę pojedynki z żywymi graczami. Głównie dlatego, że mam szansę realizować tu własny plan i własne pomysły. Grając z Koszmarem muszę raczej skupić się na tym, żeby nie zrobić mu za dobrze - moje zamierzenia schodzą na drugi plan. Przypomina to trochę bicie się z koniem, ale jak raz dostałem ponad 40 punktami, to mi na ambicję weszło. Summa summarum tryb solo jest dobry do potrenowania, nieco masochistyczny i jednak trochę kierunkowy poprzez to, że wymusza na Tobie konkretne granie. Pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na grę, ale nie korzysta do końca z jej otwartości. Zawsze jednak miło złoić skórę paskudnemu gościowi w kapeluszu.