Miałem zakładać podobny temat, ale wiedziałem, że się takowy znajdzie.
Olgierdd pisze:trochę wulagarnie i może zbyt sytuacyjnie, aaale:
Grając w Kingdom Builder, dość często gdy gracz odsłania kartę lasu, pada cytat z filmu "Nic Smiesznego" reżyserii M. Koterskiego: "Na ch** mi las?"
Przypomniałeś mi. U nas ten tekst pada przy Książętach Florencji. Jak gracz decyduje, że licytowany będzie las i dalej w trakcie licytacji inni zamiast mówić pass, mówią "na ch*j mi las"
Dwa tygodnie temu rozgrywka w Cesarskiego Kuriera. Przy tłumaczeniu zasad kumpel z liceum i zarazem sąsiad (pochodzi z okolic Łodzi) bacznie przygląda się planszy. Ja: "Wiem, że mapa spieprzona, nie dość, że geograficznie, to jeszcze starówki z przyszłości na rysunkach widnieją". Na co on: Taaa, ale Łódź jest, czort, że koło Pilzna, ale to się liczy - wybaczam. Mogę zagrać" W trakcie rozgrywki:
- nie podchodzą mi karty do wyboru: "Dobra, biorę ten Ch*jemsburg (Regensburg).
- Jadę do Karolowego (Kiosku) Ruchu (Carlsruhe, a Karol to moje imię)
- Daj mi ten Kiełbasburg (Wurzburg, kumplowi pomyliło się, że słowo Wurz to po niemiecku kiełbasa)
W trzeciej partii i zarazem między trzecią a czwartą butelką wina już żadne miasto nie miało właściwej nazwy i tak naprawdę nikt nie wiedział kto gdzie jest na planszy: Linz - Lincz, Budweis i Pilsen - Jadę po piwko, Sigmaringen - Zygmuntowo albo Żyg Maryny, Basel - Basen, Salzburg - Wieliczka albo Zamek z masy solnej, Innsbruck - Irkuck itd. Wiem, żarty niezbyt wyrafinowane, ale bawiliśmy się świetnie. Jeszcze dorabialiśmy fabułę do tych naszych tras.